Trudno jednoznacznie określić czym jest Demoscena. Dla laika, osoby z zewnątrz najczęściej może być kojarzona z grami z wczesnych lat dziewięćdziesiątych, przypuszczalnie ze specyficzną muzyką elektroniczną, a najprawdopodobniej wcale.
Jednak Demoscena od wewnątrz, to zupełnie inna historia…
To historia ludzi skupionych wokół pewnej idei, rozwoju myśli programistycznej, to cyfrowa awangarda artystyczna, zjawisko społeczno- kulturowe. Słowem, fascynujący świat, który wciąga każdego, kto zdoła na dłuższą chwilę skupić się na pytaniu czym właściwie jest Demoscena.
Technicznie opiera się na tworzeniu programów demonstracyjnych, prezentacji audiowizualnych – tzw. dem, na różnym sprzęcie, począwszy od mikrokomputerów, poprzez kalkulatory, konsole po najnowocześniejsze komputery. To idea przekraczania możliwości technologicznych i systemowych tych sprzętów i tworzenia na nich muzyki, grafiki, animacji czy gier, a także kreacja dzieł cyfrowych zajmujących możliwe jak najmniej miejsca systemowego, przy najbardziej spektakularnym, często pionierskim efekcie audiowizualnym.
Początkowo dema powstawały na komputerach o architekturze 8 bitowej (ZX Spectrum, Commodore 64, Atari), później 16 i 32 bitowych (choćby Amiga 500, Amiga 1200, Atari Falcon) również w formie konsol do gier np. Atari XE Game System czy Amiga CD32. Rywalizacja polegała na szukaniu nowych, błyskotliwych rozwiązań dla swoich wizji artystycznych i przełożenie tego na zero-jedynkowy kod. Granice miały określać kreatywne i ścisłe umysły twórców dem, a ograniczeniem nie powinien być sprzęt.
Demoscena to również międzynarodowa społeczność, tworząca swoją własną kulturę i dość hermetyczne środowisko. To pasjonaci starego sprzętu, mózgowcy o artystycznym zacięciu, współpracujący i jednocześnie rywalizujący ze sobą o miano najlepszych. Przedstawiciele pewnej epoki początków komputeryzacji, których łączyła przede wszystkim pasja, własny kodeks etyczny, specyficzny aparat językowo-pojęciowy, zamiłowanie do wspólnych spotkań (demoparty) i chęć podzielenia się stworzonymi dobrami.
Najczęściej były to oczywiście dema, ale również gry, osobne moduły muzyczne music-diski, grafiki, slide-show’y, wizualizacje 3D, narzędzia programowe, czy bardzo ciekawe i specyficzne ziny – magazyny dyskowe. Każdy z członków tego środowiska posiadał swoją funkcję. Naturalnie koderzy (programiści), graficy (piksel/animacja/freestyle) czy muzycy (trackerzy) tworzyli podstawę dla ruchu demosceny, ale nieodzowni byli również designerzy, ASCII/ANSI makerzy, swapperzy który byli legendarnymi, przedinternetowymi dystrybutorami scenowych produkcji i wiadomości, modem traderzy, administratorzy BBS-ów, redaktorzy zinów. Wszyscy oni działali cały czas na rzecz społeczności , nadążając za nowinkami, zaangażowani i oddani swojemu hobby pochłaniającemu niejednokrotnie cały ich wolny czas. Absolutnie każda z tych funkcji zasługuje na osobną uwagę w strukturze tej subkultury.
Historycznie społeczność demoscenowa wywodzi się od crackerów łamiących zabezpieczenia na komercyjnych programach (najczęściej grach), do których dodawali nieskomplikowane programiki – intra przed właściwym programem, informujące o tym, kto jako pierwszy obszedł zabezpieczenia. Z czasem proste intra zaczęły ewoluować w bardziej skomplikowane konstrukty muzyczno-wizualne, by w końcu stać się odrębnymi dziełami – demami. Często dema to nie jest efekt starań tylko jednej osoby. Aby stworzyć demo wymagana jest rozległa wiedza z zakresu kodowania, grafiki, czy tworzenia ścieżek muzycznych. Specjaliści z ze swoich dziedzin zrzeszali się w grupy i wspólnie tworzyli wielowymiarowe kreacje cyfrowe. Grupy konkurowały ze sobą, ale również wspierały, wymieniały się wiedzą i doświadczeniem tworząc unikalny niekomercyjny kolektyw, który cyklicznie spotykał się na tzw. demoparty.
Commodore 64 Intro
![](https://retrotech.pl/wp-content/uploads/2022/02/ccs12.bmp)